I nadszedł czas na relację z Bostonu....niemal rok po biegu,ale lepiej później niż wcale, a kilka informacji jeszcze może się przydać biegaczom przed tegoroczną edycją ;-)
Więc po długiej i mocnej treningowo zimie i kilku nieudanych testach ( półmaraton w Cardiff i kilka testowych dziesiątek) nadszedł czas maratonu w Bostonie.
Zajęło mi klika lat aby w nim wystartować więc był to bardzo oczekiwany moment w moim biegowym życiu.
Podróż zacząłem od przelotu do Nowego Jorku, gdzie Monia i Artur z Polska Running Team, zaopiekowali się mną po czym po kilku dniach udaliśmy się samochodem do Bostonu.